Muzyka

29 października 2014

1. Pokój Prefektów.

Hermiona po raz ostatni rozejrzała się po swoim pokoju i złapała za brązowy kufer. Nie mogła uwierzyć, że za kilka godzin znajdzie się w Hogwarcie na ostatni rok nauki.
Planowała, by był wyjątkowy, ta ostatnia klasa. Ta szczególna, wyjątkowa, zwłaszcza po pokonaniu Voldemorta.
Dwa miesiące wcześniej Harry wyszedł zwycięsko z walki z Czarnym Panem i dzięki temu świat czarodziejów odetchnął z ulgą. Teraz ich jedynym problemem było wyłapanie resztki śmierciożerców, którzy chcieli zemścić się na wszystkich odpowiedzialnych za śmierć Voldemorta.
Nie mieli w planach tknąć Wybrańca; podświadomie się go bali. W zagrożeniu jednak byli Weasleyowie, Hermiona, Neville, Luna… oraz Narcyza Malfoy.
W ostatecznym rozrachunku żona Lucjusza, jednego z najwierniejszych śmierciożerców, udowodniła, że ma serce. Zablokowała czar Dołohowa i uratowała życie Ginny Weasley, która nie miała dość siły walczyć z trzema przeciwnikami. Dwóch udało się jej rozbroić, jednak Dołohow okazał się sprytniejszy niż na to wyglądał.
Hermiona do tej pory nie wiedziała, co skłoniło Narcyzę Malfoy do pomocy. Może był to okrzyk bólu Pottera, który odepchnął od siebie Greybacka, jednak zdał sobie sprawę, że nie zdąży dobiec by uratować dziewczynę, którą kochał. Może był to szok wypisany na twarzy Hermiony i fakt, że moment później zaklęcie jednego z Śmierciożerców miotnęło nią na ścianę, na co nie zwróciła większej uwagi, dalej wpatrując się z rozpaczą w przyjaciółkę. Może był to dziki zryw Rona, który wreszcie zrzucił z siebie Crabbe’a by ruszyć na pomoc siostrze. Może upadek pana Weasleya, którego świat zdawał się zatrzymać, gdy zobaczył córkę, która zaraz miała zostać zabita. A może furia pomieszana z przerażeniem na twarzach bliźniaków, którzy pędem rzucili się na ratunek siostrze, dobrze jednak wiedząc, że już za późno.
A może wpływ na to miała Molly Weasley, która upadła, by zasłonić rudą dziewczynę własnym ciałem.
To prawdopodobnie miłość matki do córki sprawiła, że na twarzy Narcyzy pojawiło się zdumienie a następnie ból i determinacja. Z wściekłą miną spojrzała na Dołohowa i w ciągu sekundy przerwała jego życie.
- Nie wolno rozbijać rodziny. Nie wolno – powiedziała, jakby się usprawiedliwiając. Nie dodała niczego więcej, lecz pobiegła szukać syna. Tylko on ją obchodził.
Od tamtej pory Narcyza Malfoy była zdrajczynią rangą równą Syriuszowi, Weasleyom czy Andromedzie Tonks.


Od tamtej pory miało zmienić się wszystko.

___

Draco rozejrzał się po Wielkiej Sali. Nie rozumiał jakim cudem Voldemort przegrał na początku wakacji, jednak podświadomie czuł ulgę. Czarny Pan nie zdążył wypalić mu mrocznego znaku, nie zdążył również zmusić Malfoya by kogoś zabił. Arystokrata był obecny jedynie podczas torturowania innych przez Bellę czy samego Lucjusza.
Czasem sam musiał kogoś ugodzić zaklęciem, jednak zabić… nigdy.
Podczas walki również nikogo nie zabił. Chciał chronić jedynie matkę, nikogo więcej.
W dupie miał, czy Potter zwycięży, czy nie, czy na jego drodze stanie śmierciożerca, czy członek Zakonu. Nie obchodziło go, z kim będzie musiał walczyć o matkę. Nie mógł pozwolić jej skrzywdzić, była jedną z nielicznych osób, które coś znaczyły. Jeszcze nie wiedział co, przez dwa miesiące nie nauczył się akceptować uczuć, ale od małego zdawał sobie sprawę, że na matce zawsze mu zależało.
W bitwie nie poległo wielu; Potter szybko odnalazł Voldemorta, a następnie pokonał.
TYLKO JAK?!
Jaką moc musiał mieć Wybraniec, by pokonać człowieka, dla którego morderstwo było czymś na kształt hobby?
- Witam was w nowy roku szkolnym! – Głos Dumbledore’a przerwał młodemu Malfoyowi kontemplację. Ze zdumieniem zauważył, że minęła już Ceremonia Przydziału. – Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy niż poprzedni… A na pewno spokojniejszy. Chciałem zapewnić was o tym, że jeśli kiedykolwiek będziecie mieć jakiekolwiek kłopoty nasze grono pedagogiczne wam pomoże. No, chyba, że idzie o lenistwo, wtedy nie macie co liczyć na jakiekolwiek wsparcie. Jedynie ciężką pracą możecie rozwinąć w sobie coś szczególnego. Ale powiem wam jedno… Jest warto. A teraz, aby nie przeciągać dłużej… Życzę wam powodzenia… I smacznego!
Złote półmiski wypełniły się pysznymi daniami, na które wygłodniali uczniowie niemal się rzucili.
Po zaspokojeniu pierwszego głodu wysoki Ślizgon o ciemnych włosach i zielonych oczach skierował spojrzenie na arystokratę.
- Jak w domu?
- Och, Blaise… - warknął Malfoy z lekkim rozdrażnieniem - Zawsze umiesz zadać nieodpowiednie pytanie.
- Moja matka się martwi o Twoją. Nasi ojcowie nadal jej szukają.
Draco wzruszył ramionami, udając iż nie jest to jego interes. Nie nauczył się jeszcze okazywał emocji ani uczuć.
Nieświadomie zwrócił swój wzrok na dyrektora szkoły. Co jeśli mówił prawdę? Że zrobi wszystko by pomóc?
Czy byłby w stanie pomóc komuś, kto zabijał jego bliskich? Jego uczniów?
Blondyn wstrząsnął lekko głową; nie mógł prosić o coś takiego. Poza tym…
P r o s i ć… Cóż to za słowo.
Draco Malfoy nigdy nie prosił. On jedynie żądał.

___

 Kasztanowłosa Gryfonka rozejrzała się po swoim nowym pokoju. Zdziwił ją fakt, że salon był tak ogromny, skoro był dla prefekta naczelnego. McGonnagall zaraz po uczcie zaprosiła zdziwioną Granger do swojego gabinetu i wyjaśniła, że wszyscy nauczyciele mają zamiar zachowywać się tak, jakby wojny nigdy nie było, stąd Gryfonka została mianowana Prefektem Naczelnym i dostała osobny pokój, na osobnym piętrze. Właściwie to znajdował się on na wieży, o której istnieniu nie miała nawet wcześniej pojęcia. Nigdy nie zapuszczała się w poszukiwania nowych komnat w zamku, a na wieżę nie zwróciła uwagi, ponieważ nie odbywały się tam żadne lekcje, nie było biblioteki, łazienek ani nic ciekawego. Teraz wiedziała, że znajdował się w niej jedynie olbrzymi salon, łazienka i jej sypialna.
Podobało jej się to. Średnio lubiła spać z innymi dziewczynami w dormitorium. Jakoś niby dogadywała się z Parvati i Levander jednak miała dość ich nieustannych pytań o Rona i Harrego. Z Ginny dormitorium dzielić nie mogła z racji różnicy wieku i zakazu opiekunki ich domu. Teraz jednak dzięki osobnemu mieszkaniu dziewczyna dostrzegła możliwość zapraszania rudowłosej na noc do siebie i ta wizja całkiem się jej spodobała.
W końcu mogła wejść do łazienki kiedy będzie chciała, słuchać muzyki jakiej chciała, czytać co chciała, bez złośliwych komentarzy koleżanek, rozrzucać ubrania po całym pokoju i obserwować niebo w nocy.
Ewentualnie czytać poezję przed kominkiem będąc uzbrojoną jedynie w butelkę dobrego wina.
Była gotowa zająć się drobnym przemeblowaniem salonu, gdy drzwi wejściowe niespodziewanie się otworzyły.
Z lekkim zdumieniem spojrzała za siebie, starając się dostrzec kto też narusza jej prywatność i gdy zobaczyła ową osobę aż zabrakło jej tchu.
- Kurwa, Granger? Co ty tu robisz?
Zszokowany, męski głos Dracona Malfoya przeciął powietrze sprawiając, że dobry humor dziewczyny prysł niczym bańka mydlana.
- Mieszkam, Malfoy.
- Niemożliwe – wyrwało się młodemu arystokracie. Widząc uniesioną brew zdenerwowanej już Hermiony przemówił ponownie – Niemożliwe. Ja tu mieszkam. Jako Prefekt Naczelny.
Granger opadła na miękką, kremową sofę stojącą przed kominkiem.
- Kurwa.
To było jedyne słowo, które mogło chociaż odrobinę oddać uczucia dziewczyny.
Malfoy zdenerwował się. Gdy Snape mówił mu, że dostanie osobne mieszkanie jakoś zapomniał dodać, że dostanie również nowego współlokatora.
- Przecież ja cię zabiję! – jęknął cicho, przypominając sobie jak niemiłosiernie denerwuje go Gryfonka. Z zasady nie lubił nikogo z Domu Lwa, jednak jej najbardziej. To ona się wymądrzała na każdej lekcji, to ona uderzyła go w trzeciej klasie, to ona była szlamą i to ona sprawiała, że dostawał ataku wściekłości za każdym razem, gdy tylko ją widział. Cały jej sposób bycia, jej styl, jej głos, wszystko, działało na niego niczym czerwona płachta na byka. Już teraz czuł, jak krew zaczyna mu szybciej krążyć w żyłach a szczęka się zaciska.
- Przecież ty nie zabijasz – rzuciła złośliwie Hermiona, wstając z sofy.
Wiedział do czego nawiązywała – nie zabił nikogo podczas bitwy. Nawet ona zabiła jednego śmierciożercę. On natomiast nikogo.
Nie musiał się jej tłumaczyć. Nie musiał jej mówić, że nigdy nie chciał być zły. Nie musiał mówić, że nie zależało mu na mordowaniu, że ludzie byli mu obojętni. Jednak nie mógł darować jej czegoś takiego.
- Moja pierwsza ofiara ma być wyjątkowa.
- I ja jestem wyjątkowa? – zapytała z ironicznym uśmiechem, unosząc odrobinę prawą brew.
- Och tak… - wyszeptał z uczuciem, obserwując jak wyraz twarzy Gryfonki zmienia się na zagubiony. – Jesteś wyjątkowo głupia, wyjątkowo brzydka, wyjątkowo aseksualna i niemal wybitnie nudna. Również wyjątkowo mocno czuć od ciebie szlam, Granger.
Bursztynowe oczy Hermiony stały się zimne.
Znów to zrobił. Znów ją upokorzył, znów nawiązał do jej pochodzenia, znów ją obraził. Znów ją zranił.
- Nawet nie znasz moich rodziców… - powiedziała cicho, odwracając się i kierując do swojej sypialni znajdującej się w głębi korytarza, po prawej stronie.
Ślizgona najzwyczajniej w świecie zatkało. Spodziewał się wrzasku, jakim częstowała go niezmiennie od kilku lat, spodziewał się latających przedmiotów, nawet zaklęć. Nie spodziewał się natomiast, że dziewczyna tak po prostu pójdzie.
Czyżby wydoroślała?

___

Hermiona jednym zaklęciem rozpakowała swoje rzeczy i rozejrzała się ponownie po nowej sypialni. Naprzeciw wejścia stało ogromne łóżko z jasną pościelą. Po prawej stronie łóżka mała szafka nocna ze stojącą na niej lampką. Nad łóżkiem znajdowało się okno w jasnej ramie, z długimi firankami sięgającymi podłogi. Równie dobrze mogła zrobić z nich baldachim nad łóżkiem.
Nieco dalej, po prawej stronie stała duża komoda a obok niej ogromna szafa, obie wykonane z jasnego drewna. Dziewczyna zdążyła je już wykorzystać do umieszczenia w nich swoich ubrań. Na komodzie postawiła trzy zdjęcia; jedno z Harrym i Ronem, jedno z Ginny i jedno z rodzicami.
Po lewej stronie od łóżka stało duże biurko z kilkoma szufladami oraz wygodnym fotelem stojącym tuż przy nim. Obok biurka stała półka na książki, którą również udało się już dziewczynie spożytkować na grube tomy, pergaminy, pióra oraz resztę zdjęć z przyjaciółmi oraz rodzicami.
Przeszła po jasnej podłodze i złapała za piżamę, pragnąc jak najszybciej wziąć kąpiel i położyć się do zachęcająco wyglądającego łóżka.
Wychodząc z sypialni rozejrzała się uważnie za blondynem, jednak gdy nigdzie go nie dostrzegła, raźnym krokiem ruszyła do toalety.
Napuściła wody do sporych rozmiarów wanny, do której wejścia prowadziły dwa stopnie. Łazienka była utrzymana w biało-złotej tonacji, miała sporo półek, dwie umywalki i kilka szafek. Hermiona z radosnym uśmiechem przywołała z pokoju kilka świeczek, które kochała i porozstawiała je po całej łazience, gasząc w niej światło. W momencie zapaliła świeczki i stworzyła idealną atmosferę na kąpiel.
Zupełnie zapomniała o swym współlokatorze.

___

Draco stwierdził, że czas najwyższy wstać z łóżka i pójść pod prysznic. Jutro czekały go zajęcia i nie chciał zaspać, co ostatnio często mu się zdarzało.
Po śmierci Voldemorta był innym człowiekiem. Co prawda jeszcze nie wiedział jakim, ale na pewno innym.
Jego sypialnia była utrzymana w jasnej tonacji, co go odrobinę irytowało; przywykł do ciemnych komnat, jakie napotykał w salonie Ślizgonów czy nawet w Malfoy Manor.
Złapał za dresowe, szare spodnie i ruszył do łazienki. Odruchowo otworzył drzwi i zamarł ze zdumieniem wypisanym na twarzy.
Odwrócona do niego tyłem pociągająca dziewczyna właśnie skończyła spinać swoje kasztanowobrązowe włosy i zrzuciła z siebie biały, puchaty szlafrok.
- Granger, nie, bo oślepnę! – krzyknął ostrzegawczo dalej wpatrując się w Gryfonkę. W ostatniej chwili złapała szlafrok nad swoimi kształtnymi literami i dalej stojąc tyłem do chłopaka dosłownie zastygła.
- Wyjdź stąd – wywarczała, starając się zakryć piersi jednocześnie nie odkrywając ani trochę więcej ciała. Szlafrok poplątał się w jej rękach, utrudniając zadanie.
Nawet nie zdawała sobie sprawy jak pociągająco wygląda; opalone plecy kontrastowały z jasnym szlafrokiem, a upięte włosy ukazywały łabędzią szyję. Stała w łazience, w blasku świec, eteryczna, piękna i niesamowicie zmysłowa.
Malfoy bez słowa wycofał się i zamknął za sobą drzwi, opierając się o chłodną ścianę.
- To chyba jakiś żart – powiedział ze złością, patrząc w dół, gdy poczuł, że Draco II zaczął się budzić. – Proszę cię, przyjacielu, ona nawet nie ma czystej krwi!
Draco II zdawał się nie robić sobie z tego nic wielkiego, gdyż zdążył się już rozbudzić.
- Ja pieprzę.
Malfoy uderzył pięścią w ścianę i udał się do swojej sypialni. Wyciągnął z szafy butelkę Ognistej Whisky i udał się z nią do salonu.
Postanowił dosłownie zatopić się w trunku dopóki dziewczyna nie wyjdzie z łazienki. Nastąpiło to po niecałej godzinie, gdy Hermiona, odziana w leginsy i szeroką koszulkę oraz grube, puszyste skarpetki wyszła z toalety. Draco zmierzył ją rozbawionym spojrzeniem i skomentował jej wygląd na tyle głośno, by go usłyszała:
- Zawsze byłaś aseksualna, jednak teraz naprawdę osiągnęłaś szczyt.
Hermiona zmrużyła oczy wpatrując się w Ślizgona z obrzydzeniem.
- Ty dupku – warknęła i ruszyła do swojej sypialni. Dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi i chłopak w lepszym niż kilka godzin wcześniej nastroju udał się wziąć prysznic.
Nie uśmiechało mu się mieszkanie z Gryfonką i postanowił sobie, że zrobi wszystko, by jak najszybciej wybyła z ich „wspólnego” mieszkania.

___

Pierwsze zajęcia minęły ostatniemu rocznikowi uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa dość przyjemnie. Obrona przed czarną magią, którą Gryfoni odbywali wraz z Krukonami była dość zaskakująca. Do nauczania przedmiotu powrócił Remus Lupin, jednak już na początku zajęć oznajmił im, że nie ma pojęcia ile czasu będzie ich nauczał. Harry dobrze zdawał sobie sprawę, że spowodowane jest to wilkołactwem Lunatyka, przez które już raz stracił posadę w Hogwarcie.
Zaczęli od omówienia podstawowych zaklęć obronnych, w czym specjalizowała się Hermiona. Tym samym dziewczyna zarobiła 15 punktów dla swojego domu.
Dzień był ciepły i słoneczny, nastaławała złota jesień i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie nadchodzące zajęcia z eliksirów. Ponownie nauczycielem był Snape i ponownie Gryfoni odbywali je wraz z uczniami Domu Węża.
Ciemne, zimne lochy powodowały, że na rękach Hermiony pokazywała się gęsia skórka. Dziewczyna nienawidziła przebywać w lochach, kojarzyły jej się jedynie ze Ślizgonami, którzy od tylu lat uprzykrzali jej życie.
Cicho weszła wraz z innymi uczniami do sali i zajęła miejsce koło Neville’a. Zauważyła, że jej – pożal się Merlinie – wpółlokator siedzi niedaleko wraz z Goylem.
Zastanowiło ją to; arystokrata zazwyczaj siadał z Zabinim, ewentualnie z przyklejoną do jego boku głupią i tępą Ślizgonką, Pansy Parkinson. Hermiona nie miała szansy zastanowić się nad tym dziwnym zjawiskiem w postaci zamiany miejsc Ślizgonów, bo Snape bez wstępów przeszedł do polecenia im wykonania skomplikowanego eliksiru.
- Neville, proszę, dodaj trzy serca ropuchy i wymieszaj cztery razy w ruchu przeciwnym do… wymieszaj po prostu cztery razy w lewo – powiedziała Granger próbując nie okazać zrezygnowania. Longbottom, mimo że był bardzo miły i wręcz kochany, był chyba najgorszy partnerem na eliksirach. Snape wyżywał się na nim przy każdej nadażającej się okazji, a sam chłopak tak bardzo bał się profesora, że z nerwów zawsze udawało mu się wszystko zniszczyć. Podobnie było i tym razem. Hermiona nie zdążyła zareagować, gdy wrzucił czwarte serce do kociołka a następnie trzykrotnie zamieszał w prawą stronę.
Draco Malfoy zbladł ze złości.
- Goyle, ty skończony idioto, ile razy mam ci powtarzać, że ruch przeciwny do wskazówek zegara to lewo. Lewo, lewa strona, patafianie, głąbie, debilu!
Goyle zacisnął szczękę jednak nie skomentował wybuchu blondyna. Miał problemy z eliksirami i sam nie wiedział jakim cudem się na nich znalazł. Ale skoro trafił na nie Longbottom, to on nie był przecież gorszy…
W roztargnieniu strącił kilka nietoperzych skrzydeł i wrzucił łyżkę do wywaru.
Severus Snape uniósł głowę znad swojej papierkowej roboty, gdy poczuł unoszący się w powietrzu dziwny zapach. Z dwóch kociołków zaczęła wypływać ciemna maź, która niemiłosiernie śmierdziała.
- Longbottom, Granger… Wy idioci! – warknął wściekły profesor, wstając gwałtownie z miejsca. W tym samym jednak momencie z kociołka Malfoya i Goyla maź postanowiła wybuchnąć, ochlapując siedzące najbliżej osoby. Draconowi udało się uchylić i jako jeden z nielicznych Ślizgonów nie był usmarowany śmierdzącą cieczą.
- MAM TEGO DOŚĆ – ryknął Snape. – Czy wy nie potraficie chociaż raz zrobić czegoś porządnie?! Goyle, Longbottom, od dziś siedzicie razem, najwyżej się pozabijacie bądź trwale uszkodzicie! Natomiast pan Malfoy… Dołączy pan do swojej jakże przeuroczej współlokatorki. Już.
Severus przeważnie faworyzował Dracona. Był on w końcu jego chrześniakiem, zdolnym i inteligentnym chłopakiem, a także wbrew pozorom, jako jeden z nielicznych naprawdę szanował wychowawcę Domu Węża. Nie mógł jednak darować czegoś takiego. Kociołek Malfoya nie mógł wybuchać na każdych zajęciach tylko dlatego, że ten zajął miejsce koło Gregorego Goyla.
W sali nastała cisza. Nikt nie wiedział, że Malfoy i Granger są współlokatorami. Żadne z nich nie odważyło się powiedzieć o tym przyjaciołom, ciągle mieli nadzieję, że dyrektor jednak zmieni zdanie.
- To żart? – zapytał Malfoy cicho, patrząc na Snape’a. Ten jednak pokręcił przecząco głową. – To musi być żart, chory żart. Nie dość, że zostałem zmuszony do dzielenia z nią salonu to jeszcze mam siedzieć w jednej ławce ze szla…
- Wyrażaj się, Draconie.
Twarz młodego arystokraty pobladła jeszcze bardziej, natomiast Gryfonki wyraźnie zapłonęła.
- Jak śmiesz, Malfoy. Mógłbyś wreszcie skończyć udowadniać, jaki jesteś cudowny i idealny ze względu na swoją czystą krew. Jak widać, to nie wszystko, skoro nawet głupiego eliksiru nie potrafisz zrobić.
Nastała cisza po słowach Hermiony. Draco odwrócił się powoli w jej stronę.
- Gryffindor traci pięć punktów za obrażanie uczniów innego domu – powiedział Snape, jednocześnie kiwając głową na Dracona, by ten zabrał swoje rzeczy i przesiadł się do dziewczyny.
- Nie wiem, czy pamiętasz Granger, jednak twój eliksir również nie wypalił.
Gryfonkę zatkało. Po raz pierwszy nie wyszło jej coś na eliksirach i zdawało się to jeszcze do niej nie docierać. Zacisnęła szczękę i zabrała swoje rzeczy na sam brzeg ławki, by Malfoy miał trochę miejsca dla siebie. Blondyn usiadł przy niej, wyraźnie starając się trzymać jak najdalej.
Zabrzmiał dzwonek. Jednocześnie zerwali się ze swoich miejsc i pędem wyszli z sali, podążając w swoją stronę.
- Hermiono, Herm, czekaj! – Głos Pottera przeciął powietrze. Dziewczyna zatrzymała się, próbując wyrównać oddech. – Dlaczego nie powiedziałaś nam, że dzielisz pokój prefekta razem z Malfoyem?
- Nie miałam czym się chwalić – powiedziała z krzywym uśmiechem i odgarnęła niesfornego loka za ucho.
Wybraniec zrozumiał, jak bardzo źle było dziewczynie w tej sytuacji i postanowił ją pocieszyć.
- Zdajesz sobie sprawę, że jeśli chociaż on raz cię skrzywdzi, albo chociaż będzie próbował to mówisz mi o tym i ja to załatwię, prawda? – zapytał cicho, unosząc delikatnie podbródek przyjaciółki. Gdy ta kiwnęła głową próbując się uśmiechnąć zauważył, jak wiele się w niej zmieniło. Nie były to istotne rzeczy – odrobina pudru, podkreślone rzęsy i cień na powiekach – jednak sprawiły, że twarz dziewczyny wydawała się być ładniejsza. Przywykł do tego, że Hermiona nigdy nie próbowała być kobieca, nigdy się nie malowała ani nie przykładała zbyt wielkiej uwagi do tego, jak wygląda. Zawsze bardziej liczyła się dla niej inteligencja. No i te włosy… Jeszcze kilka miesięcy temu były zwyczajnie brązowe, niemal mysie, a teraz widniały w nich rudawe przebłyski, sprawiając, że włosy wydawały się być kasztanowe.- Ładnie wyglądasz…
Hermiona otworzyła szerzej oczy słysząc wyznanie swojego przyjaciela. Owszem, zaczęła się malować, a tajemnicza dziewczyna, którą poznała w wakacje i której zdążyła częściowo zaufać trochę pobawiła się jej włosami. Nie sądziła jednak, że ktoś to zauważy, że zaczęła o siebie dbać. W Hogwarcie było wiele pięknych dziewczyn, które bardzo o siebie dbały – wstały wcześnie, ćwiczyły, jadły zdrowe posiłki i ubierały się według najnowszej mody.
- Dzięki – uśmiechnęła się do przyjaciela. – Chcecie dziś do mnie wpaść? Jest piątek, nie chcę spędzać wieczoru z Malfoyem. Chociaż on zapewne wyjdzie.
Wybraniec wyszczerzył się.
- Będziemy po dwudziestej.

___

Draco Malfoy roześmiał się słysząc kolejny żart Blaise’a Zabiniego. Przenosili się właśnie ze swoją dwuosobową imprezą do prywatnego salonu Malfoya. Mieli dość nachalnej Parkinson oraz innych dziewczyn, które chciały im umilić wieczór. Wbrew pozorom nie lubili marnować się na byle co. Owszem, dziewczyny miały ich zaspokajać, jednak miały być również wyjątkowe. Nie będą marnowali swojego czasu na byle kogo.
Zbroja, która stanowiła wejście do Pokoju Prefektów przesunęła się na widok młodego Malfoya, wpuszczając chłopaków do środka.
- To chyba jakiś żart, Granger – warknął Draco, wchodząc do środka. Uśmiech automatycznie zszedł mu z ust, gdy zobaczył, że na JEGO sofie siedzi Idealny-Chłopiec-Maskotka-Dumbledore’a, ryży przyjaciel-ciota oraz Wiewiórka, która próbowała zgromić go wzrokiem.
- O co ci chodzi? – odpowiedziała spokojnie Gryfonka. – Byłam tu pierwsza, jak ci się coś nie podoba, to możesz sobie wracać do swoich lochów.
Draco prychnął – Ty chyba czegoś nie rozumiesz, Granger. Nie przyzwyczajaj się do tego miejsca, bo długo tutaj nie będziesz. Możesz w sumie już zabierać swoje rzeczy i wypieprzać do swoich bezmózgich przyjaciół. A teraz wynoś się stąd.
Potter automatycznie podniósł się z sofy i podszedł do arystokraty. Stanął naprzeciwko niego, dziwiąc się w duchu kiedy Ślizgon zdążył go przerosnąć.
- Mówisz do dziewczyny, Malfoy. Wyrażaj się, okaż choć odrobinę szacunku i przestań się rządzić, rozumiesz? – powiedział cicho, z trudem kontrolując złość.
- Harry, daj spokój – Ginny włączyła się do konwersacji. – Szacunek kobietom okazują jedynie mężczyźni, nie wymagaj zbyt wiele od blondasa.
Napięta atmofera w pokoju zdawała się gęstnieć z sekundy na sekundę. Po Malfoyu było widać, że jedyne na co ma ochotę to złapać pannę Weasley za włosy i z rozmachem wyrzucić przez okno wierzy.
- Posłuchaj, rudzielcu – zaczał, wbrew pozorom, spokojnie – ja wiem, że łatwo się zadomawiasz w jakimkolwiek miejscu, skoro do swojego domu nie chcesz się raczej przywiązywać i tu ci się nie dziwię. Nie zapominaj jednak, że nie jesteś u siebie i w każdej chwili mogę cię stąd wypieprzyć. Zrozumiałaś, czy mam przełożyć na inny język?
- Znasz jakikolwiek inny język, Malfoy? – zapytała wrogo Ginewra, wstając ze swojego miejsca. Miała ochotę uderzyć blondyna, nie myśląc o konsekwencjach.
- Znam hiszpański, francuski, portugalski i najpotrzebniejsze zwroty w paru innych, jednak sądzę, że do ciebie najlepiej przemówi łacina podwórkowa. Wypierdalaj stąd, bo ci nogi z dupy powyrywam. I radzę ci więcej tu nie przebywać, chyba, że chcesz abym umilił życie twojej wspaniałej przyjaciółce. Jasne?
- Ty gnoju… - warknął Ron, szybko zbliżając się do blondyna, jednak Hermiona zatrzymała go w połowie drogi. Wiedziała, że Malfoy jest zdolny do wielu rzeczy, mimo tego, że podczas bitwy nikogo nie skrzywdził.
- Ron, przełóżmy to na inny wieczór. Nie chcę narobić sobie problemów za awanturę tutaj. Jeśli McGonagall się dowie... – wolała nawet nie kończyć zdania, wyobrażając sobie minę wychowawczyni.
Rudy opanował się, nie chcąc sprawiać problemów przyjaciółce. Bez słowa wyszedł z pokoju, a chwilę po nim zniknęli również Potter z Weasleyką.
- Możesz być z siebie dumny, Malfoy. Osiągnąłeś kolejny poziom bycia dupkiem. Brawo.
Dziewczyna udała się bez słowa do swojej sypialni, a Draco ze złośliwym uśmiechem usiadł w fotelu. Otworzył butelkę Ognistej Whisky i nalał sobie oraz przyjacielowi.
- Jak tak dalej pójdzie, to Granger wrócić do swojego poprzedniego dormitorium niż ktokolwiek by się spodziewał – powiedział z zadowoleniem, widząc rozbawienie na twarzy przyjaciela.

__________________

Okej, pierwszy rozdział za mną, mam nadzieję, że Was nie zniechęci. Piszę po raz pierwszy od ponad 3 lat i nieco wyszłam z wprawy. Mam jednak nadzieję, że się poprawię, obiecuję też ulepszyć grafikę. 
Jestem w klasie maturalnej, więc czasu nie mam wiele, jednak planuję publikować około 2 rozdziałów miesięcznie. Czasem to nie wyjdzie, czasem wyjdzie, zobaczymy, póki co trzymam kciuki, żeby kogoś to zaciekawiło! :) 
Komentarze nie zaszkodzą, krytyka (konstruktywna, oczywiście) również :)

2 komentarze:

  1. Naprawdę świetne opowiadanie, bardzo dobrze wykreowani bohaterowie, nie ma błędów, idealne opisy. Jak dla mnie WSPANIAŁE! Wciągnęłam się bez reszty już po pierwszym rozdziale,biegnę czytać dalej!
    - Pani M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciągnęłam się. Bardzo fajne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń